Jak to się zaczęło, czyli historia wystaw na Murach w latach 60.
Historia wystaw na murach warszawskiego Barbakanu ma już blisko 60 lat! Wróćmy jednak do jej początków. W latach 60. przynależność do Związku Polskich Artystów Plastyków oznaczało dla artysty być albo nie być. Bez legitymacji związkowej załatwienie wystawy lub sprzedaż obrazów była niezwykle utrudniona. Ale nawet, gdy ją się posiadało, trzeba było trzymać się określonych zasad. Był rok 1961, kiedy ZPAP uznał twórczość Zbigniewa Kupczyńskiego za zbyt nowoczesną i odmówił wystawy w państwowej galerii Kordegardzie. Wtedy to powodowany nagłym impulsem młody malarz wpadł na szalony pomysł, który wspomina w takich słowach: Biegłem Starówką wściekły. Zatrzymałem się przy Barbakanie. Mury oświetlone promieniami słońca czerwieniły się na tle zielonej trawy. Pomysł narodził się w głowie błyskawicznie. Tu odbędzie się moja wystawa. Bez pozwolenia, bo i tak zgody na to by nie dali.
Jak pomyślał, tak zrobił. W sercu Warszawy, na świeżym powietrzu, zawisła sztuka nowoczesna, a przechodnie mieli do niej bezpłatny, nieograniczony dostęp. Do swojej inicjatywy zaprosił kolegę z warszawskiej Pragi Waldemara Smolarka, także abstrakcjonistę. Są opinie, że to nie Kupczyński, lecz profesor Wincenty Śliwiński, ich duchowy i artystyczny mistrz, wpadł na ten projekt już wcześniej. Niezależnie jednak, od tego, kto pierwszy, zainicjował ten odważny pomysł, nietypowa atrakcja Starówki szybko wzbudziła powszechne zainteresowanie zarówno warszawiaków, jaki i turystów, także tych zagranicznych. Niedługo później o wystawie napisały nowojorskie i włoskie dzienniki, a Kupczyński opowiadał, jak wyglądały interesy na murach. Okazuje się, że czasem był to handel wymienny: Wracał do hotelu z obrazem w ręku, ale bez skarpetek i marynarki. Dzięki temu w niedługim czasie Barbakańczycy chodzili świetnie, „po zagranicznemu” ubrani, co jak wiadomo wówczas nie było takie proste. Jednym z najważniejszych aspektów tych plenerowych wystaw był bliski kontakt z publicznością. Artyści chętnie wchodzili w dialog z przechodniami, dyskutowali oraz zdradzali tajemnice swojej sztuki. Młodzi, utalentowani malarze, przyciągali piękne kobiety, tak że na murach można było wzbogacić się nie tylko artystycznie, ale i towarzysko.
Z czasem do Kupczyńskiego i Smolarka zaczęło przyłączać się coraz to więcej osób, tworząc jedyną w swoim rodzaju artystyczną wspólnotę. Przy samym Barbakanie wystawiali abstrakcjoniści: Zbigniew Kupczyński, Waldemar Smolarek, Jan Naliwajko, Władysław Popielarczyk, Jan Aleksander Soćko (Jan Wagner), potem także Apolinary Smolarek (brat Waldemara), Marek Kotliński (Rao) i wielu innych. Malarze reprezentujący styl realistyczny, wystawiający przy tzw. Bramie Rzeźnickiej, to Jerzy Lassota, Romuald Dąbrowski (Naldek), Jacek Mieliwodzki, Barbara Szajewska oraz inni artyści, pojawiający się mniej lub bardziej sporadycznie.
Tak minęło kilka lat. Każde lato spędzali wystawiając na murach, aż do 1967 r. Wtedy to zainteresowała się nimi milicja, której nie podobała się samowola młodych malarzy oraz tematyka ich obrazów: abstrakcyjna lub pokazująca zwyczajne, ludzkie życie z jego monotonią i problemami. Któregoś dnia Barbakańczycy dostali, więc propozycje nie do odrzucenia: albo usuną obrazy, albo sami zostaną usunięci. Mimo wojowniczego charakteru postanowili nie zadzierać z władzą i wynieśli się z murów.
Mimo że zakończył się pewien etap w ich życiu, otwartych dróg do niezależności nie dało się już zamknąć. Wielu z nich losy poprowadziły na emigracje, głównie do Szwecji (Mieliwodzki, Naliwajko) i Kanady (Smolarek, Kupczyński). Naldek i Lassota (wspólnie z Mirosławem Długoszem – Mironem) w 1969 r. założyli Warszawską Grupę Malarzy Niezależni. I to właśnie członkowie grupy Niezależni’69 Lassota i Miron po wielu latach zmagań z losem, wystaw w wielu europejskich krajach i setkach namalowanych obrazów, wrócili do miejsca gdzie zaczęła się ich przygoda. Ale to już zupełnie inna historia…
Agnieszka Stróżyk – historyk sztuki, specjalizująca się w historii grupy Niezależni oraz historii Pierwszych Barbakańczyków
Może Cię również zainteresować: Powrót na mury Barbakanu